sobota, 29 października 2016

Rozdział dziesiąty


 
 
Pół roku później…

Poprawiasz opadające na twarz włosy starając się nie zgubić śledzonej wzrokiem linijki tekstu. Książka z każdą chwilą coraz bardziej ciąży ci w dłoni, jednak kilka dni temu postanowiłaś sobie, że dokończysz „Inferno”. Popijasz z wysokiej szklanki sok, a wrzucone do naczynie kostki lodu pobrzękują delikatnie. Starasz się odseparować od otaczającej cię lipcowej gorączki panującej na dworze. Nie lubisz wakacji, a wyjście z domu w pełnym słońcu przyprawia cię o zawroty głowy. Zniecierpliwiona niekończącą się treścią książki spoglądasz leniwym wzrokiem na rozpoczynający się właśnie mecz. Wiedziona jakimś dziwnym przeczuciem odkładasz na bok lekturę odszukując wśród sterty poduszek pilota. 

Zapatrujesz się w wychodzących na murawę piłkarzy uśmiechając się błogo do machającego do kamery Tomasza. Ostatnie miesiące wiele was kosztowały, musiały też znacznie rzutować na stan psychiczny twojego kuzyna, jednak jesteś szczęśliwa, że wszystko jest dobrze. Rany się już zagoiły, a poranne spotkanie wychodzącej z jego mieszkania Majki zwiastuje szczęśliwe zakończenie. Nie spodziewałaś się, że można być dla siebie takim wsparciem, ale to właśnie Kędziora pomógł ci to wszystko odkręcić. Czujesz przyjemne pieczenie w piersi, bo wiesz, że już zawsze będziesz mogła na niego liczyć. 

Na trawę wybiegają kolejni zawodnicy, a twój wzrok umiejętnie odszukuje wśród nich zasłuchanego w rytmach Queen bruneta. Przełykasz głośno ślinę, a twoje palce zaciskają się na jasnym materiale kanapy. Oddychasz głęboko, chcąc opanować atak wspomnień zalewający cię z każdej strony. Od tamtej nieco chaotycznej rozmowy podczas bankietu charytatywnego, która nie skończyła się tak jak tego chciałaś nie mieliście kontaktu. Obiecałaś sobie tamtego wieczora, że dasz mu czas i zwyczajnie odpuścisz. To on musiał sobie wszystko poukładać, bo to w końcu jego świat znowu rozsypał się po podłożu. Nigdy nie sądziłaś, że przyglądanie się temu wszystkiemu, śledzenie jego postępów, wypytywanie o niego Tomka będzie dla ciebie tak oczyszczające. Nie liczyłaś już wieczorów, gdy chciałaś pojechać nad morze i zwyczajnie go zobaczyć. Nie pamiętasz już tych wszystkich kończonych w ostatniej chwili połączeń, gdy miałaś ogromną ochotę wyszeptać tylko: „Bądź”. Te wszystkie błahe przejawy tęsknoty powodują, że teraz wątroba wraz z innymi organami podchodzi ci do gardła. Masz ochotę krzyczeć, płakać byle tylko opanować rozszalałe myśli, aby odzyskać spokój. Boisz się jednak, że nie dasz rady, że twoje marne sposoby na nic się zdadzą. Wiedziałaś, że możesz odzyskać harmonię tylko w jeden sposób, ale nie mogłaś naciskać, nie mogłaś.

– Jagoda, wszystko w porządku? – zatroskany głos blondynki przywraca cię do rzeczywistości. Twoje bijące w zawrotnym tempie serca zaczyna się stabilizować, a ty łapiesz się jej pełen przejęcia wzrok spoczywający na twoich zaciśniętych do białości dłoniach. Rozluźniasz obolałe mięśnie wtulając się ufnie w kolorowe poduszki. – Może to on czeka, aż zrobisz ten pierwszy krok?

Spoglądasz na nią kątem oka ponownie wpatrując się w ekran telewizora, jednak tym razem nie zwracasz uwagi na szczegóły. Chłoniesz głos komentatorów, czujesz jak drga każda komórka twojego ciała. Kilka tygodni wcześniej Tomasz zasugerował ci abyś pojawiła się na trybunach, jednak ty nie umiałaś. Czułaś, że go zawodzisz, jednak te kilometry były dla ciebie nie do pokonania. Nie tym razem. Wiesz, że dobrymi chęciami wybrukowane jest piekło, a ty i tak masz już spory bagaż na plecach. Zamykasz oczy chcąc ponownie ujrzeć zamroczone alkoholem oczy, pełne zawodu, magii, dezorientacji, pasji, namiętności, bólu. Nie tylko tego fizycznego, lecz tego, z którym nie umiecie sobie poradzić od dawna. Wiele razy chciałeś to wyjaśnić, ale odpadałaś w przedbiegach. Za dużo czujesz, za dużo chcesz, za mało dajesz. Może to wszystko niczego cię nie nauczyło?
Przyjaciółka opada na miejsce obok ciebie, jednak ty dalej nie pozwalasz światłu podrażnić twoich źrenic. Układasz to wszystko po raz kolejny choć wiesz, że nie zadowoliły cię wszystkie możliwe kombinacje. Wzdychasz ciężko po części z olbrzymiej gorączki wlewającej się do mieszkania. 
– Muszę wyjechać. – stwierdzasz nagle szokujące tym blondynkę i chyba samą siebie. Te słowa wypłynęły z twoich ust tak niespodziewanie, że mógłby je wypowiedzieć ktoś zupełnie inny. Z lekką rezerwą patrzysz na bawiącą się dłońmi Maję, na której policzkach pojawiają się rumieńce spowodowane nadmiarem emocji. 
– Wiesz, że cię kocham–zaczyna swój wywód, jednak ty doskonale wiesz, że to tylko niepotrzebnie splecione zdania. Nie zmienisz tego, co dzieje się w twojej głowie. Musisz się zdystansować. - Nie możesz wiecznie uciekać od problemów. Tak się nie da na dłuższą metę, Jagoda. Który to już raz? Chyba nie mam tyle palców, aby wymienić wszystkie twoje ucieczki. Bałaś się postawić na Darka, więc uciekłaś z Poznania. Z drugiej strony wybiegłaś z restauracji zrywając zaręczyny, bo nie chciałeś tak żyć. Uświadom sobie, że uciekasz całe swoje życie od siebie samej. 
– Chcę pomyśleć – mówisz twardo wstając z kanapy i podchodząc do uchylonych drzwi balkonowych. Skąpany w słońcu Poznań przyprawia cię o dreszcze. – Jesteś moją przyjaciółką, jednak bez względu na wszystko postawię na swoim. 



***


Lipiec powoli dobiega końca, a ty coraz więcej czasu spędzasz pomiędzy regałami tutejszej biblioteki. Nie masz nic przeciwko zapachowi stęchlizny i wszechobecnej ciszy. Twoja skóra szczypie, gdy przychodzisz obok okna, jednak to poszerza tylko twój uśmiech. Te kilkanaście dni we Włoszech sprawiły, że zaczęłaś inaczej patrzeć na otaczający cię świat. Wszystko powoli wraca na dawne tory, nie za szybko, nie za wolno- swoim tempem. Dotykasz opuszkami palców zniszczonych zębem czasu okładek, tych gładkich i tych wytłaczanych. Marszczysz brwi lustrując stojący naprzeciw ciebie regał w poszukiwaniu dobrze znanej okładki. Po dłuższej chwili odnajdujesz wolumin oprawiony w niebieską tkaninę, spoczywający pośród innych zapomnianych ksiąg. Stajesz na palcach, jednak nawet nie muskasz poszukiwanego przedmiotu. Mruczysz pod nosem niecenzuralne słowa próbując po raz kolejny. 
– Trzeba mierzyć siły na zamiary – słyszysz męski głos, a w twoich rękach ląduje „Mały Książę „. Odwracasz się w stronę człowieka, który ci pomógł i zamierasz. Patrzysz na piłkarza szeroko otwartymi oczami próbując opanować nerwowe otwieranie ust. Przełykasz ślinę przyciskając do piersi książkę, nie spuszczasz z oczu chłopaka, który spogląda na ciebie z zawadiackim uśmiechem. Mruczysz pod nosem „Dzięki”, jednak nie jesteś w stanie zrobić nic więcej. – Byłem u ciebie i Maja powiedziała mi gdzie jesteś. Unikasz mnie, a ja naprawdę nie chcę tak dłużej. 

Rozglądasz się między regałami szukając jakiś ludzi chodzących po bibliotece. Wzdychasz głośno podchodząc do okna i opierając się o parapet. Ponownie obracasz się w stronę Darka zagryzając dolną wargę, chcąc opanować napad duszności, która cię owładnęła chwilę wcześniej. 
– Nie chciałam naciskać – pocierasz palącą cię skórę uśmiechając się nieśmiało. 
– Doceniam to – mówi nie ruszając się z miejsca. Patrzycie na siebie w skupieniu, ponownie analizując swoje ciała oprószone opalenizną. Chłoniecie siebie centymetr po centymetrze, a nastrój miejsca opada ci na płuca. – Przez poł roku zastanawiałem się co to znaczy tęsknić za tobą. W przybliżeniu to taka hybryda zamyślenia, marzenia, muzyki, wdzięczności za to, że to czuję, radości z tego, że gdzieś tam jesteś i fal ciepła w okolicy serca. Nie mogłem znowu cię stracić.

Słyszysz jego słowa, jednak nie dociera do ciebie ich sens. Oczy zachodzą ci łzami, a książka prawie upada na podłogę. Twoje serce bije jak oszalałe na granicy jawy i snu, nie chcąc się obudzić. Wszystkie dźwięki nikną, a ty widzisz tylko jego oczy utkwione w twoich własnych. 
– Boję się – szepczesz ociekając spływającą po policzku łzę. Łzę radości, dezorientacji. Akt tych wszystkich emocji, których nie potrafią  nazwać nawet najbardziej uczeni. – Boję się, ze znowu wszystko zniszczę.
– Obiecuję ci, że tak się nie stanie – mówi zamykając cię w szczelnym uścisku. Chłód jego wychłodzonego ciała powoduje dreszcze, a ty wtulasz się w niego jeszcze bardziej. To uczucie rozpiera cię od środka, emanuje z każdego fragmentu twojego ciała. To wszystko chyba przestało być iluzją. Twoje życie wreszcie jest prawdziwe i nie wypadnie ci z rąk, nie pozwolisz na to. – Obiecuję.

***

coś z czym pożegnać się będzie bardzo trudno ♥
edit: prolog  czegoś nowego

piątek, 14 października 2016

Rozdział dziewiąty


 music

Rosa przenika przez niedawno kupiony garnitur docierając do najdalszych zakątków twojego organizmu, aby ukoić zszargane nerwy, aby przywrócić spokój zniszczonemu ostatnimi wydarzeniami umysłowi. Tylko, że to nic nie da! Przeczesujesz mokrą dłonią włosy osuwając się na trawę. Słyszysz szum sosen i pohukiwanie sów przerywane tylko twoim nierównym oddechem. Boli cię wszystko, każda komórka twojego ciała rozpada się i nie odnawia się. To koniec, twój koniec.
– Kurwa – wykrzykujesz w przestrzeń wokół ciebie, bo wiesz, że jeśli nawet ktoś cię usłyszy nie zada sobie tyle trudu, aby przejąć się twoją marną egzystencją. Jesteś sam, mimo, że setki ludzi kłębią się w oświetlonym budynku, jesteś sam. Z tym całym bałaganem, który wypełnia twój umysł, z tymi wszystkimi złamanymi obietnicami, których odłamki wbijają się w twoje bijące jeszcze serce niczym odłamki zbitego lustra. Tracisz się centymetr po centymetrze, organ po organie, chwila po chwili. Wszystko, co pomogło ci wstać z obolałych kolan było iluzją. Twoje życie było marnym przedstawieniem, w które naiwnie wierzyłeś. Zwykłym show sterowanym przez osobę, którą jeszcze kilkadziesiąt minut temu nazwałbyś bez zająknięcia się przyjacielem. Wszystko runęło w tamtej chwili. – Jak jakiś pierdolony domek z kart!
Nie potrafisz poradzić sobie z rozsadzającą cię pustką, bo Karol wydarł ci serce nawet cię nie dotykając. Wystarczył jego przepełniony jadem szept, jego zaciśnięte z całej siły dłonie na nadgarstku Jagody i wszystko się rozprysło. Nie potrafisz zrozumieć tego, że tak łatwo było cię zmanipulować, wmówić ci rzeczy, które nigdy nie miały miejsca. Te wszystkie uwagi Natalii, gdy mówiła, że Jagoda cię zdradzała. Nie wiedziała o tym, zresztą one mijały się z prawdą, nie miała prawa o tym wiedzieć, bo nigdy jej o tym nie powiedziałeś. Ograniczałeś, cenzurowałeś informacje o Jagodzie skrupulatnie okrajając je z zabarwienia emocjonalnego.
Patrzysz w rozgwieżdżone niebo leżąc na plecach zupełnie nie analizując, nie myśląc co będzie dalej. Nie chcesz dopuścić do siebie myśli, że to nie jest sen, że dwie najbliższe ci osoby, które zdobyły twoje zaufanie, które zawsze przy tobie były – zwyczajnie cię oszukały. Przypominasz sobie pytanie, które zadałeś Jagodzie, gdy przyszła cię przeprosić, wtedy w gabinecie prezesa. „Kilka minut na tysiące kłamstw?” śmiejesz się pod nosem, bo chyba zaadresowałeś je do niewłaściwej osoby. Tak bardzo zatraciłeś się w dążeniu do normalność, do życia bez kuzynki Tomasza, że bez utworzyłeś nową rzeczywistość, nie pytając o to co było wcześniej.
Wszystkie sytuacje, przesycone współczuciem gesty, które były tylko przykrywką dla tej zabawy, którą uczynił twoje życia Linetty. Zamykasz oczy, jednak przed oczami dalej widzisz te wszystkie sceny, które chciałbyś wyprzeć z pamięci, zamienić je na dowolną rzecz byleby o nich zapomnieć. Upadłeś i sam nie wiesz czy tym razem uda ci się podnieść, bo wiesz, że nie będzie już tej ręki, która ci pomoże, wszyscy odeszli.

– Darek – ciszy głos przypominający szmer, który przerywa ciszę, ciszę podczas której jest znacznie trudniej znaleźć spokój. Ciszę podczas której miałeś zacząć wszystko od nowa, jednak ten głos jest częścią przeszłości, ale tej piękniejszej, która mimo bólu jaki przyniosła była czymś doskonałym w tej niedoskonałości.


***


Przyklękasz przy nim, jednak zachowujesz niewielki dystans. Nie chcesz wykorzystywać chwil jego słabości, bo wiesz, że to ty zapoczątkowałaś to wszystko. Gdyby wtedy, jeszcze w tamtym klubie zdarzyło się coś innego ta sytuacja nigdy by nie zaistniała. Zagryzasz wargę i w milczeniu patrzysz na unoszącą się coraz wolniej pierś chłopaka, na jego zamknięte oczy. Nie chcesz go przestraszyć, nie chcesz mu powiedzieć „wszystko się ułoży”, bo wiesz, że tak nie będzie. Życie mocno pokopało, ale jesteś pewna, że jeśli tylko będzie chciał to mu pomożesz. Jesteś mu to winna, chcesz tego.
– Co jest ze mną nie tak? – pyta, a ty nie wiesz czy kieruje to do ciebie, jednak gdy unosi się na łokciach i spogląda na ciebie swoimi pełnymi bólu i dezorientacji oczami wiesz, że nie uciekniesz od odpowiedzi. Siadasz na mokrej trawie wzdychając głęboko, licząc, że zada kolejne pytanie, na które odpowiedź nie będzie ingerowała w twoje sumienie. – Chociaż ty bądź ze mną szczera, proszę!
– Darek, myślę, że – czujesz jak oczy zachodzą ci łzami zmieniając sylwetkę piłkarza w rozmazany obraz. – Jesteś cudownym mężczyzną, z którym każda kobieta byłaby szczęśliwa.
– Ale mi nie zależy na każdej kobiecie. – mruczy rozżalony przechylając głowę. Milczysz, bo nie wiesz, co odpowiedzieć. Nie rozumiesz sensu jego słów, jednak twoje serce przyspiesza, a żołądek podchodzi do gardła. W gardle pojawia się metaliczny posmak strachu, który zwiastuje wszystko to, czego się obawiasz od tak dawna. – Chciałem być szczęśliwy, chciałem żyć normalnie. I wiesz co? Nie udało mi się. Żyłem w jakimś równoległym świecie karmiąc się iluzją, znasz to? Ale gdy tylko zamykałem powieki widziałem twoje oczy, w każdej dziewczynie widziałem ciebie, jednak żadna z nich nie była tobą. – jego szept jest tak wyraźny, że nie możesz udać, że go nie słyszysz. Nie patrzycie na siebie każde pogrążone we własnych myślach, ale we wspólnych pragnieniach, o których boicie się powiedzieć głośno. – Wiesz dlaczego byłem z Natalią?
Dotykasz jego ramienia, jednak on zrzuca je ze swojego ciała. Nie chcesz tego wszystkiego słuchać, bo boisz się, że znowu zachowasz się porywczo i go wykorzystasz. Musisz powstrzymać swoje pragnienia, bo już przekonałaś się, że ranisz i niszczysz wszystko, co kochasz. Nie chcesz go zniszczyć, nie jego.

– Daj mi skończyć – mówi spokojnie posyłając ci słaby uśmiech i chwyta twoją drobną dłoń. – Była twoim zupełnym przeciwieństwem w każdej kwestii. Myślałem, że w ten sposób cię znienawidzę, że to uczucie minie, bo ono rzeczywiście osłabło zapijane alkoholem czy wyniszczanie kolejnymi dawkami nikotyny. Wypierałem je, ale gdy widziałem człowieka proszącego o twoją ulubioną kawę ono wracało ze zdwojoną siłą. Natalia nie wiedziała o tobie, bo nie chciałem aby rywalizowała ze wspomnieniami. Chciałem mieć nowe, szczęśliwsze, jednak jak widać wszystko się zjebało.

Wystarcza chwila podczas której widzisz tylko jego, wyłączasz rozsądek, zapominasz o zasadach wpajanych ci przez rodziców, bo teraz liczysz się ty. Nie umiesz powiedzieć, czy będziesz żałować. Zaczynasz żyć dla siebie, nie dla innych. Odnajdujesz jego wargi wskazane światłem księżyca zatapiając się w jego przemoczonym ubraniu. Smakujesz go sekunda po sekundzie, minuta po minucie. Wdychasz jego perfumy wplatając palce w jego włosy, chłonąc dreszcze przechodzące jego ciało.
Trwacie w wieczności wplątując w ten pocałunek wszystkie emocje, wszystko to, co towarzyszyło wam podczas tych lat. Tęsknotę, która budziła was zlanych potem prawie każdej nowy, jednak zganiona rozsądkiem chowała się za przemęczeniem. Ból, który towarzyszył każdej rozmowie, każdemu pożegnaniu po którym mogło nie być już następnego. Wyjaśniacie sobie dotykiem warg wszystkie niedomówienia, które nagle znajdują odpowiedzi, każdą błahostkę, o której nie sposób zapomnieć. Dopełniacie się w pełni, jakbyście nigdy się nie rozstawiali.
– Darek – próbujesz się opanować, próbujesz pomóc starającemu się o uwagę rozsądkowi. Dlaczego? Bo zwyczajnie go kochasz, bo nie chcesz po raz kolejny zbłądzić we własnej doskonałości. – Przepraszam, nie powinnam.
Opuszczasz głowę opanowując te poplątane wątki twojego życia, które wyleciały jak książki z półek podczas remontu. Brunet dotyka twojej dłoni, a ty nie umiesz jej zabrać. Może w tym szaleństwie jest jakaś metoda? Może to wszystko miało się wydarzyć? Może to miało ci uświadomić, co się dla ciebie liczy?
– Od kiedy ty tak często przepraszasz? - pyta z zawadiackim uśmiechem zakładając kosmyk twoich włosów za ucho. Uśmiechasz się do niego delikatnie ściskając mocniej wasze, splecione dłonie. Karmisz się jego dotykiem, zabliźniasz wszystkie rany jego wzrokiem. – Jagoda, co teraz będzie? Co będzie z tym całym bałaganem, który zrobiliśmy? Kto to wszystko po nas posprząta? Nie chcę przeżywać tego, co przed rokiem, ale moje uczucia względem ciebie się nie zmieniły. Myliłem się sądząc, że jest inaczej. Tylko, że nie wiem czy na zgliszczach można coś jeszcze wybudować.
Czujesz jak serce opijające boleśnie mostek słabnie, jak szybko stajesz się wątła i słaba niczym rozkołysane wiatrem źdźbło trawy. Przecież nie wierzyłaś, że on zwyczajnie zapomni, że będzie jak w baśni, że będziecie żyli długo i szczęśliwie. Wszystkie złe uczynki majaczyły ci przed oczami ograniczając widoczność. Nie mogłaś złapać powietrza w wyniszczone płuca, nie umiałam wykonać tak prostej i wyuczonej czynności. Rozpadałaś się za każdym razem, gdy jego słowa odbijały się echem od twojej czaszki. Raniłaś dłonie zaciskając je na obolałych kolanach, odwracałaś wzrok.
– Czy ja przegrałam? - pytanie, które przecina wypełnione ostrym zapachem świerków powietrze zmienia wszystko. Nie hamujesz wydostającego się ze ściśniętego gardła chaotycznego śmiechu. Uwalniasz obolałe mięśnie opadając na trawę. Śmiejesz się w głos tak prawdziwie, jak chyba nigdy wcześniej. Nie zastanawiasz się nad rozbieganym wzrokiem Darka, nie martwisz się niczym. Cieszysz się swoją przegraną. - Przegrałam, bo tak szaleńczo się w tobie zakochałam.

***

tym razem nie obędzie się bez kilku słów wyjaśnienia, może nawet przeprosin.
sama nie wiem kiedy minęło tyle czasu, jednak rozdział jest dopiero teraz, przepraszam.
 treść zapowiada koniec, ale myślę, że nami bohaterowie jeszcze nie składają broni.
ret.