Pół roku później…
Poprawiasz opadające na twarz włosy starając się nie zgubić śledzonej wzrokiem linijki tekstu. Książka z każdą chwilą coraz bardziej ciąży ci w dłoni, jednak kilka dni temu postanowiłaś sobie, że dokończysz „Inferno”. Popijasz z wysokiej szklanki sok, a wrzucone do naczynie kostki lodu pobrzękują delikatnie. Starasz się odseparować od otaczającej cię lipcowej gorączki panującej na dworze. Nie lubisz wakacji, a wyjście z domu w pełnym słońcu przyprawia cię o zawroty głowy. Zniecierpliwiona niekończącą się treścią książki spoglądasz leniwym wzrokiem na rozpoczynający się właśnie mecz. Wiedziona jakimś dziwnym przeczuciem odkładasz na bok lekturę odszukując wśród sterty poduszek pilota.
Zapatrujesz się w wychodzących na murawę piłkarzy uśmiechając się błogo do machającego do kamery Tomasza. Ostatnie miesiące wiele was kosztowały, musiały też znacznie rzutować na stan psychiczny twojego kuzyna, jednak jesteś szczęśliwa, że wszystko jest dobrze. Rany się już zagoiły, a poranne spotkanie wychodzącej z jego mieszkania Majki zwiastuje szczęśliwe zakończenie. Nie spodziewałaś się, że można być dla siebie takim wsparciem, ale to właśnie Kędziora pomógł ci to wszystko odkręcić. Czujesz przyjemne pieczenie w piersi, bo wiesz, że już zawsze będziesz mogła na niego liczyć.
Na trawę wybiegają kolejni zawodnicy, a twój wzrok umiejętnie odszukuje wśród nich zasłuchanego w rytmach Queen bruneta. Przełykasz głośno ślinę, a twoje palce zaciskają się na jasnym materiale kanapy. Oddychasz głęboko, chcąc opanować atak wspomnień zalewający cię z każdej strony. Od tamtej nieco chaotycznej rozmowy podczas bankietu charytatywnego, która nie skończyła się tak jak tego chciałaś nie mieliście kontaktu. Obiecałaś sobie tamtego wieczora, że dasz mu czas i zwyczajnie odpuścisz. To on musiał sobie wszystko poukładać, bo to w końcu jego świat znowu rozsypał się po podłożu. Nigdy nie sądziłaś, że przyglądanie się temu wszystkiemu, śledzenie jego postępów, wypytywanie o niego Tomka będzie dla ciebie tak oczyszczające. Nie liczyłaś już wieczorów, gdy chciałaś pojechać nad morze i zwyczajnie go zobaczyć. Nie pamiętasz już tych wszystkich kończonych w ostatniej chwili połączeń, gdy miałaś ogromną ochotę wyszeptać tylko: „Bądź”. Te wszystkie błahe przejawy tęsknoty powodują, że teraz wątroba wraz z innymi organami podchodzi ci do gardła. Masz ochotę krzyczeć, płakać byle tylko opanować rozszalałe myśli, aby odzyskać spokój. Boisz się jednak, że nie dasz rady, że twoje marne sposoby na nic się zdadzą. Wiedziałaś, że możesz odzyskać harmonię tylko w jeden sposób, ale nie mogłaś naciskać, nie mogłaś.
– Jagoda, wszystko w porządku? – zatroskany głos blondynki przywraca cię do rzeczywistości. Twoje bijące w zawrotnym tempie serca zaczyna się stabilizować, a ty łapiesz się jej pełen przejęcia wzrok spoczywający na twoich zaciśniętych do białości dłoniach. Rozluźniasz obolałe mięśnie wtulając się ufnie w kolorowe poduszki. – Może to on czeka, aż zrobisz ten pierwszy krok?
Spoglądasz na nią kątem oka ponownie wpatrując się w ekran telewizora, jednak tym razem nie zwracasz uwagi na szczegóły. Chłoniesz głos komentatorów, czujesz jak drga każda komórka twojego ciała. Kilka tygodni wcześniej Tomasz zasugerował ci abyś pojawiła się na trybunach, jednak ty nie umiałaś. Czułaś, że go zawodzisz, jednak te kilometry były dla ciebie nie do pokonania. Nie tym razem. Wiesz, że dobrymi chęciami wybrukowane jest piekło, a ty i tak masz już spory bagaż na plecach. Zamykasz oczy chcąc ponownie ujrzeć zamroczone alkoholem oczy, pełne zawodu, magii, dezorientacji, pasji, namiętności, bólu. Nie tylko tego fizycznego, lecz tego, z którym nie umiecie sobie poradzić od dawna. Wiele razy chciałeś to wyjaśnić, ale odpadałaś w przedbiegach. Za dużo czujesz, za dużo chcesz, za mało dajesz. Może to wszystko niczego cię nie nauczyło?
Przyjaciółka opada na miejsce obok ciebie, jednak ty dalej nie pozwalasz światłu podrażnić twoich źrenic. Układasz to wszystko po raz kolejny choć wiesz, że nie zadowoliły cię wszystkie możliwe kombinacje. Wzdychasz ciężko po części z olbrzymiej gorączki wlewającej się do mieszkania.
– Muszę wyjechać. – stwierdzasz nagle szokujące tym blondynkę i chyba samą siebie. Te słowa wypłynęły z twoich ust tak niespodziewanie, że mógłby je wypowiedzieć ktoś zupełnie inny. Z lekką rezerwą patrzysz na bawiącą się dłońmi Maję, na której policzkach pojawiają się rumieńce spowodowane nadmiarem emocji.
– Wiesz, że cię kocham–zaczyna swój wywód, jednak ty doskonale wiesz, że to tylko niepotrzebnie splecione zdania. Nie zmienisz tego, co dzieje się w twojej głowie. Musisz się zdystansować. - Nie możesz wiecznie uciekać od problemów. Tak się nie da na dłuższą metę, Jagoda. Który to już raz? Chyba nie mam tyle palców, aby wymienić wszystkie twoje ucieczki. Bałaś się postawić na Darka, więc uciekłaś z Poznania. Z drugiej strony wybiegłaś z restauracji zrywając zaręczyny, bo nie chciałeś tak żyć. Uświadom sobie, że uciekasz całe swoje życie od siebie samej.
– Chcę pomyśleć – mówisz twardo wstając z kanapy i podchodząc do uchylonych drzwi balkonowych. Skąpany w słońcu Poznań przyprawia cię o dreszcze. – Jesteś moją przyjaciółką, jednak bez względu na wszystko postawię na swoim.
***
Lipiec powoli dobiega końca, a ty coraz więcej czasu spędzasz pomiędzy regałami tutejszej biblioteki. Nie masz nic przeciwko zapachowi stęchlizny i wszechobecnej ciszy. Twoja skóra szczypie, gdy przychodzisz obok okna, jednak to poszerza tylko twój uśmiech. Te kilkanaście dni we Włoszech sprawiły, że zaczęłaś inaczej patrzeć na otaczający cię świat. Wszystko powoli wraca na dawne tory, nie za szybko, nie za wolno- swoim tempem. Dotykasz opuszkami palców zniszczonych zębem czasu okładek, tych gładkich i tych wytłaczanych. Marszczysz brwi lustrując stojący naprzeciw ciebie regał w poszukiwaniu dobrze znanej okładki. Po dłuższej chwili odnajdujesz wolumin oprawiony w niebieską tkaninę, spoczywający pośród innych zapomnianych ksiąg. Stajesz na palcach, jednak nawet nie muskasz poszukiwanego przedmiotu. Mruczysz pod nosem niecenzuralne słowa próbując po raz kolejny.
– Trzeba mierzyć siły na zamiary – słyszysz męski głos, a w twoich rękach ląduje „Mały Książę „. Odwracasz się w stronę człowieka, który ci pomógł i zamierasz. Patrzysz na piłkarza szeroko otwartymi oczami próbując opanować nerwowe otwieranie ust. Przełykasz ślinę przyciskając do piersi książkę, nie spuszczasz z oczu chłopaka, który spogląda na ciebie z zawadiackim uśmiechem. Mruczysz pod nosem „Dzięki”, jednak nie jesteś w stanie zrobić nic więcej. – Byłem u ciebie i Maja powiedziała mi gdzie jesteś. Unikasz mnie, a ja naprawdę nie chcę tak dłużej.
Rozglądasz się między regałami szukając jakiś ludzi chodzących po bibliotece. Wzdychasz głośno podchodząc do okna i opierając się o parapet. Ponownie obracasz się w stronę Darka zagryzając dolną wargę, chcąc opanować napad duszności, która cię owładnęła chwilę wcześniej.
– Nie chciałam naciskać – pocierasz palącą cię skórę uśmiechając się nieśmiało.
– Doceniam to – mówi nie ruszając się z miejsca. Patrzycie na siebie w skupieniu, ponownie analizując swoje ciała oprószone opalenizną. Chłoniecie siebie centymetr po centymetrze, a nastrój miejsca opada ci na płuca. – Przez poł roku zastanawiałem się co to znaczy tęsknić za tobą. W przybliżeniu to taka hybryda zamyślenia, marzenia, muzyki, wdzięczności za to, że to czuję, radości z tego, że gdzieś tam jesteś i fal ciepła w okolicy serca. Nie mogłem znowu cię stracić.
Słyszysz jego słowa, jednak nie dociera do ciebie ich sens. Oczy zachodzą ci łzami, a książka prawie upada na podłogę. Twoje serce bije jak oszalałe na granicy jawy i snu, nie chcąc się obudzić. Wszystkie dźwięki nikną, a ty widzisz tylko jego oczy utkwione w twoich własnych.
– Boję się – szepczesz ociekając spływającą po policzku łzę. Łzę radości, dezorientacji. Akt tych wszystkich emocji, których nie potrafią nazwać nawet najbardziej uczeni. – Boję się, ze znowu wszystko zniszczę.
– Obiecuję ci, że tak się nie stanie – mówi zamykając cię w szczelnym uścisku. Chłód jego wychłodzonego ciała powoduje dreszcze, a ty wtulasz się w niego jeszcze bardziej. To uczucie rozpiera cię od środka, emanuje z każdego fragmentu twojego ciała. To wszystko chyba przestało być iluzją. Twoje życie wreszcie jest prawdziwe i nie wypadnie ci z rąk, nie pozwolisz na to. – Obiecuję.
***
coś z czym pożegnać się będzie bardzo trudno ♥
edit: prolog czegoś nowego
edit: prolog czegoś nowego