wtorek, 6 września 2016

Rozdział siódmy

Patrzysz w wąskie lustro kołysząc głową w rytm spokojnej muzyki sączącej się z niewidocznych głośników. Dotykasz opuszkami palców wypadającego zza ucha kosmyk włosów, nie mogąc uwierzyć, że to wszystko dzieje się naprawdę. Nie przypuszczałaś, że tak bardzo się w to zaangażujesz i będziesz taka szczęśliwa, pierwszy raz od tak dawna, prawdziwie szczęśliwa. Burgundowa sukienka opina twoje w dalszym ciągu wychudzone ciało dokładnie ukazując wszystkie niedoskonałości od widocznych żeber skończywszy na gwałtownie unoszącym się i opadającym brzuchu. Gładzisz mieniące się odbitym od kryształowego żyrandola perły, które miały nadać tego wszystkiego odpowiednią klasę, klasę światową.
Przez ostatnie trzy miesiące pracowałaś w pocie czoła, aby dopiąć wszystko na ostatni guzik, w taki sposób, aby nikt z twojej rodziny nie musiał się wstydzić tej imprezy, o której mówiono w całym kraju. Bal charytatywny, który poprzedzał rozpoczynający się w następnym dniu turniej piłkarski z udziałem zawodników polskiej ekstraklasy był corocznym świętem fundacji, której przewodziła twoja matka. Uśmiechy dzieciaków, które z zapartym tchem oglądają kolejne minuty gry i płaczą z radości, gdy któryś z piłkarzy podbiegnie przybić im piątkę.
Z przyjemnego zawieszenie wyrywa cię pukanie do drzwi, które otwierając się chwilę później. Staje w nich ubrany w czarny garnitur Tomasz z zawiązaną na szyi muszką w kolorze twojej sukienki. Starasz się zagwizdać z uznaniem, jednak wydajesz z siebie tylko cichy i niezrozumiały pisk budząc na twarzy kuzyna zawadiacki uśmiech.
– Gotowa? – pyta siadając na zdobionym krześle stojącym obok wejścia. Spoglądasz po raz ostatni na swoje odbicie w lustrze i oddychając głęboko kręcisz głową. Przymykasz oczy próbując unormować oddech, jednak na niewiele ci się to zdaje. Czujesz jak mocno serce obija ci mostek próbując wydostać się z tej żałosnej kreatury, którą jesteś. – Co się dzieje?
Zdejmujesz z nóg szpilki siadając na miękkim dywanie z niemrawym uśmiechem. Nucisz pod nosem słowa piosenki, którą zawsze śpiewała ci babcia do snu, aby zająć czymś umysł. Wzrok piłkarza przeszywa cię wskroś próbując wniknąć w głąb twojej duszy.
– Nie wiem jak się zachować – mówisz na wdechu. – Skinąć głową, a może uścisnąć dłoń? Pocałować w policzek czy udawać, że go nie znam. Mam udawać, że wszystko jest jak dawniej? Tylko bez tych pocałunków i rzeczy zarezerwowanych tylko dla niego?
 Myślałem, że ci przeszło – jego głos drażni twoje zmysły prowokując oczy do nadmiernej produkcji łez, a ciało do zaakceptowania narastających z każdą chwilą dreszczy.
– Sama nie wiem – wspierasz głową na dłoni wpatrując się w zachodzące za oknem słońce. Masz w głowie kompletną pustkę, która jednocześnie jest nawarstwieniem wszystkiego, czego nie rozumiesz. – Nauczyłam się żyć w miarę normalnie, jednak nigdy nie będę potrafiła patrzeć na niego normalnie. Włożyłam w to wiele wysiłku, ale w jakiś sposób już zawsze będę go kochać, przynajmniej tak uważam, że jeśli kiedykolwiek tak dużo dla mnie znaczył, to jakaś cząstka tej miłości już na zawsze pozostanie we mnie.
Patrzycie na siebie, a ty czujesz, że próbuje cię wesprzeć, bo przecież zawsze to robi. Nie musi nic mówić, abyś wiedziała, że cieszy się, że wyrzuciłaś to z siebie. Sama siebie przekonujesz, że emocje można opanować, jednak wiesz też, że już raz postąpiłaś nierozsądnie, wtedy, jeszcze w Gdyni.

***


Czujesz dotyk blondynki na swojej dłoni, jednak nie przerywasz rozmowy z najlepszym przyjacielem. Uśmiechasz się szeroko słuchając o wszystkim, co zdarzyło się w jego życiu podczas twojego pobytu nad morzem. Brakowało ci wspólnego komentowania meczy czy zwykłych wyjść do baru. Od kiedy przybyłeś do Poznania byliście wręcz nierozłączni i naprawdę chciałeś do tego wrócić, jednak twój powrót zależał wyłącznie od władz klubu. Po cichu liczyłeś, że w przyszłym sezonie zagrasz na Bułgarskiej, jednak na razie miałeś pomóc Arce wejść do wyższej ligi.
Blondynka muska ustami twój policzek oznajmiając, że idzie na poszukiwania toalety, a ty skinąłeś jej głową upijając łyk soku z wysokiej szklanki. Byłeś zaskoczony, gdy zobaczyłeś w skrzynce pocztowej list od włodarzy klubu, abyś i ty pojawił się na tegorocznym balu oraz turnieju. Doskonale wiedziałeś, kto jest organizatorem, jednak chęć spędzenia czasu z dawno nie wiedzianymi przyjaciółmi wygrała nad niepewną sytuacją z Jagodą. Nie mieliście kontaktu od tamtego pocałunku, na którego wspomnienie dostawałeś gęsiej skórki. Wszystko toczyło się swoim rytmem, a ty byłeś coraz bardziej pewny, że Natalia w pełni wypełni twoje serce.
– Zazdroszczę ci tego, że masz Talę – odwzajemniasz uśmiech wykonany w twoją stronę przez Karola, który wydał się bardzo szczęśliwy, gdy poznał twoją dziewczynę. Wiedział jak długo barykadowałeś się przed światem po sytuacji z bydgoszczanką i widziałeś jego ulgę, gdy zobaczył przy twoim boku inną dziewczynę. – Zaprosisz mnie na ślub?
– Nie jesteśmy zaręczeni – unosisz dłonie w obronnym geście, bo nigdy nie myślałeś o zaręczynach.  Choć Natalia jest piękną, mądrą i naprawdę cudowną kobietę nigdy wcześnie nie widziałeś jej w roli żony czy matki. Było wam ze sobą dobrze, ale nie planowaliście wspólnej przyszłości. Mimo, że twoja ukochana kilkukrotnie chciała to robić, ty zwyczajnie się bałeś po tym wszystkim. – Uszczypnij mnie.
Przyjaciel patrzy na ciebie z konsternacją, bo nie wierzy w to, co mówisz. Jednak, gdy tylko dostrzegłeś zbliżającą się do zajmowanego przez was stolika, Jagodę pogrążoną w rozmowie z Kędziorą to zwyczajnie spanikowałeś. Linetty widząc twoją minę obraca się w stronę, w którą patrzysz i klnie pod nosem.
– Karol, Darek cieszę się, że jesteście i mam nadzieję, że dobrze się bawicie – słyszysz jej głos i natychmiast wyłapujesz tę niepewną nutkę, gdy wypowiada twoje imię. Odwracasz od niej wzrok upijając spory łyk ze szklanego naczynia. – W razie jakiś problemów kelnerzy wszystko wiedzą – mówi jeszcze coraz bardziej ściągając do siebie ramiona. Nie masz pojęcia, gdzie podziała się to pewna siebie osoba, którą była jeszcze kilka chwil wcześniej. – Tomek, zaraz wracam.
Odchodzi od was w kierunku, w którym zniknęła kilkanaście minut wcześniej Tala. Zmuszasz swój organizm, aby nie spojrzeć w jej kierunku, aby nie wstać z miejsca i nie pobiec w jej kierunku, aby zamknąć ją w ramionach. Jednak teraz patrzysz na Tomka przeczesującego włosy w geście zmartwienia. Widzisz, że coś jest nie tak i jesteś prawie pewny, że to wiąże się z brunetką, gospodynią dzisiejszej imprezy.
– Tomek, możemy porozmawiać? – pytasz wskazując głową wyjście na balkon, a kolega wstając kiwa głową. To twoja jedyna okazja do poznania innego spojrzenia na tą sprawę.

 
***
 
 
 
Wpatrujesz się w migoczące na niebie gwiazdy otulając się ciepłym kocem. Podkurczasz nogi opierając podbródek o kolana i nie przejmując się tym, że masz na sobie sukienkę. To miejsce jest odosobnione, bo przecież, co może być urzekającego w małym balkoniku z widokiem na pełen luksusowych samochodów parking, ale to właśnie tu zaszywasz się na każdej imprezie, gdy masz dość. Przymykasz oczy zatracając się w emocjach, których nie potrafisz nazwać. Rozkoszujesz się ciszą i starasz się nie analizować dziwnego spojrzenia Karola oraz wyraźnego bólu w oczach Formelli. Gdy tylko zobaczyłaś, że w jego źrenicach nie szaleją radosne ogniki coś w tobie pękło. Nie mogłaś złapać oddechu, choć cały czas oddychałaś. Otwierasz oczy dopiero, gdy słyszysz skrzypienie drzwi balkonowych, w których pojawia się tak dawno niewidziana postać.
– Jagoda – mówi blondynka ściskając w dłoni butelkę wina. Drażni swoją wargę zagryzając ją, co chwilę, aby dalej stać w miejscu, a ty dopiero po chwili odzyskujesz zdolności ruchowe.
– Maja, nie wiedziałam, że tu będziesz – pocierasz ramiona w zdezorientowanym geście, jednak dziewczyna słysząc twoje słowa unosi zdziwiona brwi. – Dobra, to najlepsze, co udało mi się wymyślić.
Łapiesz jej wzrok szepcząc prawie bezgłośne przeprosiny. Nie miałyście kontaktu od momentu, gdy powiedziałaś jej o zaręczynach z Tomkiem. Nie mogła zrozumieć jak możesz chcieć popełnić największy błąd w twoim życiu i zwyczajnie wyszła trzaskając drzwiami. Mijałyście się przez te miesiące na ulicach, jednak jak szybko się zauważałyście tak szybko odwracałyście wzrok. Nie mogłaś znieść tej sytuacji, jednak też nie robiłaś nic, aby zerwać sznurki, które wokół nadgarstków zawiązała ci matka.
– Nie byłam na ciebie zła. Bardziej sfrustrowana, że wpakowujesz się w takie bagno – wzdycha siadając na poręczy balkonu. Widzisz błysk w jej oku, taki sam jak za każdym razem, gdy udało jej się coś w tobie zmienić. – Tomek mi to wszystko wytłumaczył. Chcesz wina?
– Jasne – chwytasz dłońmi butelkę przechylając ją do siebie. – Powinnam była cię posłuchać i rzucić to wszystko w cholerę. Może wtedy…
Przyjaciółka wyrywa ci z rąk alkohol grożąc palcem ze zmęczonym uśmiechem. Przeczesuje pacami jasne włosy, które plączą się poruszane wiatrem.
– Nie gdybaj, bo i tak nie cofniesz czasu. Może czas zamknąć ten rozdział i żyć dalej? – kuca przed tobą unosząc do góry podbródek. Świdruje cię brązowymi tęczówkami chcą znaleźć odpowiedź, twoją wersję zdarzeń oraz to wszystko, czego jej nie powiedziałaś.
– Już prawie – kiwasz głową z lekkim smutkiem, bo to jedna z lepszych części twojego życia oraz z nostalgią, bo to, co było w tym dobrego już nie wróci. Ale może tak będzie lepiej? Tak, tak musi być lepiej. – Zresztą, on jest szczęśliwy z kimś innym. Natalia wydaje się naprawdę wspaniałą osobą a on zdecydowanie na taką zasługuje.
Nawet nie zdajesz sobie sprawy, gdy wtulasz się z materiał sukienki dziewczyny, a ona zamyka cię w szczelnym uścisku. Czujesz, jak bardzo ci jej brakowało. Stoicie w ciszy myśląc o wszystkim, co was otacza jednak wiecie, że wszystko można zmienić.
– Cieszę się, że się pogodziłyście – słyszycie głos piłkarza, który stoi w drzwiach zerkając na was zawadiacko z uśmiechem błąkającym się po twarzy. – Maja obiecała mi taniec, a na ciebie czeka ktoś, kto chciałby z tobą porozmawiać.

***
coś, dlaczego porzuciłam zeszyt z matematyki


6 komentarzy:

  1. *.* ładnie Aleksandro <3
    Jak dostanę 3 z matmy to Twoja wina!:(

    OdpowiedzUsuń
  2. Chwilę mnie nie było, ale już nadrabiam!
    Przyznam, że troszeczkę mi szkoda Jagody, jednak z tego co można wyczytać, zasłużyła sobie na to. Darek jest w związku, ale nie wierzę, że zapomniał o Jagodzie, nawet pomimo faktu, iż go zraniła. Fajnie, że udało jej się zorganizować bal z takim rozmachem. No i oczywiście cieszy fakt, iż pogodziła się z przyjaciółką. Przyda jej się wsparcie w tej chwili, bo naprawdę potrzebuje ona kogoś bliskiego.

    Ściskam♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepraszam, za moją nieobecność pod poprzednim ;(((((
    Rozdział cudowny ❤
    Ale za tą końcówkę to ja cię znajdę! :DD
    Czekam na kolejny <3
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Wstęp do apogeum? Zbyt spokojnie tu było... boje sie isc dalej...

    OdpowiedzUsuń