poniedziałek, 22 sierpnia 2016

Rozdział piąty





Kilka tygodni później…


Stoisz przed pomalowanymi na biało drzwiami odliczając do dziesięciu w geście ćwiczenia. Twoja dłoń dotyka drewna powodując tępy ból, jednak ty dalej pukasz oczekując zgody na wejście. Zakładasz za ucho kosmyk włosów, który mógłby dać matce możliwość zganienia cię. Przechodząc przez próg wiesz, że tutaj nie ma już miejsca na zawahania, które zostałyby natychmiast wykorzystane. Tutaj musisz być pewna wszystkiego, jednak na tyle podporządkowana, aby nie wydać się zarozumiała. Siedząca za biurkiem kobieta kiwa głową skazując dłonią miejsce naprzeciw ciebie, jednak, gdy siadasz poprawia tylko złote oprawki. Prostujesz się siedząc na wykonanym na zamówienie krześle, które i tak według matki nie było zbyt drogie.
Starasz się opanować prychnięcie, gdy dostrzegasz stojące na biurku fotografie. To wszystko jest po prostu grą, jednak nikt nie jest w stanie powiedzieć „dość”. Nikt z waszej dwójki nie jest w stanie poświęcić majątku i reputacji, którą posiadacie. Twój brat zawsze był tym, który spełniał wszystkie nadzieje wygrywając każdy konkurs, w którym brał udział. Zawsze był najlepszym uczniem, a jego wyniki powodowały zazdrość wszystkich rodziców. Był idealnym dzieckiem, jednak to też była iluzja, którą uraczyło cię życie. Doskonale wiedziałaś, co robi, gdy wychodził przez okno swojego pokoju, bo przecież grzeczne dzieci to tylko złe dzieci, których nikt nie nakrył. Ale to nie ty zdałaś maturę z najwyższymi z możliwych wyników, to nie twoje półki uginały się pod ciężarem pucharów, medali i statuetek. Byłaś tylko wyjątkiem tej idealności, a przecież wyjątek potwierdza regułę.
– Dalej nie mogę zrozumieć jak mogłaś wystawić nas na takie pośmiewisko zrywając zaręczyny z panem Jasińskim – nie liczyłaś na pochwałę tego, co zrobiłaś jednak wyprawy z emocji głos, który zdawał się wręcz oficjalny powoduje na twojej skórze gęsią skórkę. – Jak mogłaś po raz kolejny przynieść naszej rodzicie hańbę?! Masz mi coś do powiedzenia?
Zaprzeczasz ruchem głowy zaciskając dłonie w pięści. Nie czujesz nic, poza ogarniającą cię pustką. Mama zdejmuje okulary rzucając ci pierwsze podczas tej wizyty spojrzenie. Spuszczasz wzrok chcąc jak najszybciej uciąć tą niemą egzekucję, której wolałabyś uniknąć. Patrzysz się na swoje dłonie nie chcąc dać jej kolejnego powodu do ataku.
– Czy wezwałaś mnie do siebie tylko po to, aby po raz kolejny dać mi do zrozumienia, że cię zawiodłam? – przerywasz jej, gdy po raz kolejny otwiera usta, aby wyrazić swoją opinię na twój temat. Jesteś przyzwyczajona, że nigdy nie okazuje ci uczuć, dając ci wręcz odczuć, że nie jesteś jej potrzeba, że tylko jej przeszkadzasz.
– Oczywiście, że nie – zaplata palce zamykając leżącą na biurku książkę. Przygląda się tobie uważnie, chcąc wyłapać najdrobniejszy szczegół, który mógłby dać jej szansę na złamanie cię po raz kolejny. – Rozmawiałam z Tomaszem, który muszę przyznać zachowywał się bardzo przyzwoicie. – czujesz jak zbierają się w tobie negatywne emocji, których mimo lat praktyki nie umiesz opanować. – Ale to nie w tym rzecz, chodzi o patronat tego jego klubu nad następną edycją turnieju charytatywnego.
– Przepraszam, ale co ja miałabym mieć z tym wspólnego? – analizujesz jej słowa, jednak nie są one odpowiedzią na żadne w pytań, które pozostawiła po sobie jej wypowiedź. Patrzysz na migotający w kominku płomień, który jednak wcale nie sprawia, że w pomieszczeniu robi się ciepło czy też przyjemnie. Wszystko jest przesiąknięte obojętnością, oficjalnością i czerpaniem materialnych zysków.
– Nie studiujesz zarządzania? – odpowiada kobieta z ironicznym uśmiechem. – Zajmiesz się zaproszeniami oraz tym, aby nasi dobroczyńcy wiedzieli, kto uświetni naszą imprezę. – opowiada z uśmiechem, jednak ty dalej wpatrujesz się w ogień. Kiwasz głową odwracając ją w jej stronę mierząc ją obojętnym spojrzeniem. Nie masz nawet siły, aby jej odpowiedzieć. Tracisz całą energię, aby panować nad swoimi emocjami. – To wszystko, możesz wyjść.
Machinalnie wstajesz z krzesła kierując się w stronę wyjścia. Nie cieszy cię już piękny dywan pod twoimi nogami, na którym wielokrotnie bawiłaś się, jako dziecko. Wtedy też marzyłaś, aby być taka jak mama. Może i jest zaradna, jednak teraz wiesz, że twoją największą porażką byłoby upodobnienie się do niej.
– Mam tylko nadzieję, że tego twojego chłoptasia, którego tak kochałaś wyrzucili z drużyny. – mówi, gdy naciskasz klamkę i dopiero dociera do ciebie, że przez te wszystkie lata byłaś tylko kukiełką w jej rękach. Wyćwiczyła cię do tego stopnia budząc w tobie poczucie winy, że mówiłaś i robiłaś wszystko byleby ją zadowolić.
– Nie masz prawa wypowiadać na jego temat ani na temat tego, co było między nami. – unosisz głos gromiąc ją spojrzeniem. Gniew rozrywa twoje ciało na strzępy pozbywając się ostatnich złudzeń to wszystko jest tylko grą, tutaj nie liczą się emocje, uczucia czy ludzie, nieważne czy są sprzątaczką, kierowcą czy córką. – Zresztą ty nigdy zrozumiesz, co miał on, a czego nie miał Dariusz.
– Zmień ton moja panno, bo po pierwsze rozmawiamy w miejscu publicznym, a po drugie jestem twoją matką. – oświadcza dumnie wstając z miejsca. – Wiem, że on w przeciwieństwie do Dariusza miał pusty portfel. Przejrzyj na oczy, w dzisiejszym świecie nie ma miłości.

– Żałuję, że jesteś moją matką! – warczysz oschle wychodząc z pomieszczenia, masz dość. Tej rodziny, tej kobiety i tego wszystkiego, czego nigdy tak naprawdę nie miałaś.



Opierasz się o barierkę balkonu podziwiając w dalszym ciągu tętniące życiem miasto. Powoli przykładasz do ust końcówkę papierosa zaciągając się zachłannie. Czujesz jak nikotyna wdziera się do twojego organizmu, jak dawno niewidziany znajomy. Stęskniona drażni przełyk powodując napad kaszlu, aby następnie zaszczycić uwagą pozostałe organy. Wydychasz nagromadzony we wnętrzu ciała dym w przestrzeń, jednak on znika pośród podmuchów wiatru zupełnie jak ona podczas waszego ostatniego spotkania.
– Mam donieść trenerom? – słyszysz melodyjny głos dziewczyny, która wychodzi z ciepłego mieszkania w grubej kurtce i wełnianej czapce. Śmiejesz się pod nosem widząc jej ubranie, które znacznie różni się od twojej cienkiej bluzy. Tylko nie wiem, od czego zacząć: od palenia na balkonie czy od palenia na balkonie bez kurtki przy tym mrozie.
– Jeszcze powiedz, jaki jestem dobry w łóżku to będą mieli komplet informacji – mówi zdecydowanie ostrzej niż byś chciał, jednak to nie zraża blondynki. Podchodzi do ciebie wyciągając z pomiędzy palców niedopałek papierosa i chwytając twoje dłonie. Jej spojrzenie przenika cię, jednak starasz się zepchnął wszystkie emocji, których zabarwienia nie umiesz określić w głąb podświadomości.
–  Darek, martwię się o ciebie, wiesz? I tym razem nie dam się zlać, bo jak tylko chce cię rozśmieszyć warczysz na mnie jakbym była odpowiedzialna za całe zło tego świata. Tak nie da się na dłuższą metę. – jej głos jest spokojny, można by się nawet pokusić o stwierdzenie, że kojący jednak u ciebie potęguje tylko napięcie. Nie chcesz jej oszukiwać, jednak wiesz, że zatajając przed nią wszystko ranisz ją jeszcze mocniej.
– Natalka, ja cię naprawdę przepraszam – mówisz uśmiechając się smutno, bo wiesz, że to może być ostatni raz, gdy trzymasz w swoich jej dłonie. – Po prostu od wizyty Jagody nie mogę znaleźć sobie miejsca.
Dziewczyna patrzy na ciebie wwiercając się w ciebie coraz mocniej jakby chciała dowiedzieć się całej tej skomplikowanej, zagmatwanej i trochę nierealnej historii bez ciężkich odpowiedzi i pytań bez nich. Czujesz jak mocno zaciska palce wokół twoich nadgarstków w obawie, że zaraz wszystko się skończy. Jednak wiesz, wiesz doskonale, że najtrudniejsze dopiero przed nią.
  – Próbuję zrozumieć, o co chodzi, ale chyba nie potrafię – mówi po dłuższej chwili szukając możliwości nawiązania kontaktu wzrokowego, którego nie możesz jej dać. Wiesz, że wtedy mógłbyś posunąć się za daleko, a przecież chcesz tylko wyjaśnić jej swoje zachowanie. – Chcesz powiedzieć, że ona jest dla ciebie kimś więcej?
– Była. – wzdychasz obejmując zimną poręcz dłońmi. Zamykasz oczy szukając tego wszystko, co utraciłeś jeszcze w Poznaniu. Poszukujesz równowagi, którą tak usilnie próbujesz złapać stając na nogi, jednak po kilku chwilach i tak znowu upadasz. Kajasz się we wspomnieniach, rujnujesz siebie zaprzeczając, że jej nie kochasz. – Jagoda to najważniejsza osoba w moim życiu. I proszę daj mi to z siebie wyrzucić. Poznaliśmy się na moich urodzinach i to była trochę miłość od pierwszego wejrzenia, chociaż może jednak nie. Zresztą później okazało się, że to uczucie, relacja czy jakby to inaczej nazwać niesie za sobą więcej strat niż można by przypuszczać. Ale to już skończony rozdział, teraz jesteśmy „my”.
– Ale poczułeś coś, gdy ponownie ją zobaczyłeś – bardziej stwierdza niż pyta siadając na parapecie. Nie zdaje się zbyt poruszona ani zła twoim wyznaniem. Przygląda się temu wszystkiemu z obcesową wręcz obojętnością, a ty dalej stoisz z zamkniętymi oczami walcząc z chęcią zniknięcia. – Skoro ona cię zdradzała to, dlaczego tak się przejmujesz?
Uśmiechasz się do niej wdzięczny, że nie robi ci awantury, że to przed nią zataiłeś. Czujesz, że któryś z kamieni spada z twojego serca, jednak kilka jest jeszcze na swoim miejscu. Otwierasz oczy słysząc z oddali szum morza i zdajesz sobie sprawę, że od powrotu do domu nie byłeś na plaży. Odwracasz się i obejmujesz dziewczynę chłonąc jej ciepło, czując jej oddech na swoich ustach i robiąc te wszystkie rzeczy, które pozwolą ci zapomnieć o Jagodzie. Najwyższy na to czas!




coś, co zmienia mi perspektywę
piosenka ♥ polecam wsłuchać się w słowa.

10 komentarzy:

  1. Po wakacjach trzeba nadrobić zaległości:D!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przynajmniej zajmiesz się czymś pożytecznym ♥

      Usuń
    2. Żeby Ci tyłu zaraz nie zabrakło

      Usuń
  2. Na początku przepraszam, że dziś tak krótko :((
    Jak zawsze cudowny ❤
    Nie rozumiem jej rodzicielki.. :/
    Czekam na nn. <3
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Matka Jagody jest totalnym koszmarem. Co z tego, że są obrzydliwie bogaci jak ewidentnie brakuje w tej rodzinie wsparcia i miłości? Współczuję bohaterce, rodziny się niby nie wybiera, ale chyba taką trudno przyjąć, zwłaszcza, że narzucają jak żyć, nie wspierają swoich bliskich w ich wyborach.
    Nie wiem czemu, ale wydaje mi się, że Darek nie mówi prawdy, że związek z Natalią to próba zaleczenia złamanego serca. Chyba za dużo filmów, seriali i romansideł :D

    ściskam ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. związek Darka i Tali będzie ważnym elementem ;)

      Usuń
  4. Matka Jagody mogłaby zaprzyjaźnić się z matką mojej Saszy :D Współczuję jej, że ma takich rodziców. Pieniądze szczęścia nie dają! A w przypadku Darka uważam tak samo, jak wingspiker. Ja nie oglądam zbyt wiele romansideł :D ale to widać :P Życzę weny, zapraszam do siebie i pozdrawiam :) Liczę na Twoje opinie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziś będzie krótko i zwięźle, bo mam mega zaległości.
    Rozdział jest fenomenalny! Bardzo mi się podoba. ♥
    Zachowanie Matki Jagody jest karygodnie. Czy ona uważa, że jej córeczka będzie jakąś marionetką, której może podyktować całe życie? Poza tym widać, że zależy jej tylko na tym, by partner córki miał gruby portfel, a nie na tym, by Jagoda była z nim szczęśliwa. :/
    A Darek? Jego zachowanie jest niepokojące. Poza tym, jeśli dalej będzie tak traktował Natalię, on odejdzie. I teraz zastanawiam się, co będzie, jeśli faktycznie się rozstaną... Bo sama nie wiem czy chciałabym, żeby znów był z Jagodą czy też nie... Jeszcze nie przekonałam się ani do jednego ani do drugiego. :P
    Czekam na kolejny! ♥
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Przykro mi, ze Natalia zostanie sama, ze trafiła na człowieka, któryś ciąż zyje przeszłością. Natalię lubie, bo Natalia nie jest skomplikowana. I jezeli istnieje jakas siła na świecie, która jeszcze moze zmienić los tego opowiadania to prosze Cie, nie daj Jagodzie szczęścia... bo ludzie, ktorzy go nie doceniają, gdy szczęście jest obok, nie powinni dostawać drugich szans!
    Daj szczęście Natalii. Prosze 🙏🏻

    OdpowiedzUsuń